piątek, 14 września 2018

rozdział trzeci

AYLIN

Następne tygodnie minęły mi na szwendaniu się po mieście, przekomarzaniu się z bratem albo traceniem czasu nad basenem z książką w ręce. Koniec końców, w tym tygodniu Aaron miał się przeprowadzić z powrotem do Seattle, więc już ostatecznie zostawałam sama w tym wielkim domu. Podczas jednego z moich małych spacerów, natknęłam się na małe, urokliwe jeziorko, które było otoczone ze wszystkich stron linią drzew. Co prawda, nie były one bardzo gęste, ale od wschodu znajdowały się same pola. To wystarczyło mi jako moja mała oaza, gdy chciałam się zaszyć gdzieś z dala od wszystkiego. Od tej nudy, monotonni i zbyt dużej ilości wolnego czasu. Brałam wtedy ze sobą jakąś lekturę i znikałam na całe dnie. Dzisiaj chciałam zrobić dokładnie to samo, ale moje plany zostały pokrzyżowane przez mamę. Było stosunkowo wcześnie i od samego rana brat pakował swoje rzeczy, by przewieźć je później do swojego domu. 
— Aaron, weź ze sobą Aylin. Siedzi całymi dniami tutaj, zobaczy chociaż Seattle. — Posłała mi miły uśmiech. Otwierałam już usta, by zaprzeczyć, że wcale nie jest mi tutaj tak źle, gdy uprzedził mnie Aaron.
— Organizujemy potem z Michaelem małą domówkę na zakończenie wakacji. Nie wiem czy będzie się tam czuć swobodnie wśród starszych. — Zmarszczyłam czoło na jego słowa i popatrzyłam na niego z kpiną. Moje oczy mówiły: „serio?”. On jedynie machnął na mnie ręką i również ściągnął brwi. Coś mi podpowiadało, że wolałby by mnie tam nie było.
— No to idealnie, pobawi się też przed początkiem roku. — Pogroziła mu palcem, gdy chciał znowu zaprotestować. — Nie chcę słyszeć odmowy. To miłego dnia dzieciaki. — Mrugnęła do mnie okiem i poklepała po ramieniu. Chwilę później porwała swoją torebkę z krzesła i wyszła do pracy. Oparłam się policzkiem o rękę i spojrzałam na brata. Jakoś nie przeszkadzała mi wizja dzisiejszej imprezy. Wewnątrz mnie ścisnął się nawet lekki węzeł ekscytacji, że w końcu zrobię coś innego od dawna. On jedynie przeczesał włosy i westchnął ciężko. Zaraz potem popatrzył na mnie z wyrzutem, jakby to była moja wina. Otwierałam już usta, by zacząć się z nim kłócić, gdy przerwał mi, wskazując na mnie palcem.
— Ani słowa. Będę o dziewiętnastej i jedziemy z powrotem. Nie będę na ciebie czekał, więc bądź już gotowa. Machnął mi na pożegnanie, a zaraz potem ulotnił się z domu. 
— Świetnie mruknęłam do siebie pod nosem. Ostatecznie i tak miałam cały dzień dla siebie, dlatego podrzucając jabłko w górę i chwytając po drodze kryminał Kinga, chciałam spełnić swoje dzisiejsze plany. Uśmiechnęłam się zadziornie na samą myśl, że będę mogła utrzeć bratu nosa. Nie chciał mnie tam? Już ja mu pokażę. 

Wyszłam ze swojego pokoju idealnie parę minut przed dziewiętnastą. Bransoletki delikatnie uderzały o siebie przy każdym moim kroku, a duże, okrągłe kolczyki obijały mi się o szyję. Założyłam już buty na wyższym obcasie, więc ich stukot odbijał się od ścian domu. Byłam sama, bo rodzice zostali dłużej w biurze, jak często im się zdarzało. Dlatego nic ani nikt nie był w stanie zetrzeć mojego zadowolonego wyrazu z twarzy. Rzuciłam na kanapę małą, sportową torbę z rzeczami na przebranie. Wiedziałam, że na bank będę tam u niego nocować, więc nie zamierzałam się mordować w tych ciuchach dłużej, niż na czas imprezy. Czekałam tylko, co powie mój braciszek, jak tylko mnie zobaczy w tej sukience. Była cała w złotym odcieniu i sięgała mi sporo przed kolano. Dekolt bardzo ładnie eksponował moje nieduże piersi, a minimalne wycięcia na talii ukazywały gołą skórę. Jedynym aspektem, który łagodził charakter sukienki były długie, rozkloszowane na końcach rękawy. Subtelnie podkreślała to, co powinno być pokazane. Mogłam się założyć z kimkolwiek o tysiąc dolarów, że każe mi pójść się przebrać. Nie zamierzałam się go posłuchać w ani najmniejszym stopniu. Nie mogłam się powstrzymać przed małym, wrednym uśmieszkiem, gdy usłyszałam, jak podjeżdża samochodem na podjazd. Oparłam się o oparcie fotela i czekałam. Chwilę później trzasnął drzwiami i zawołał za mną:
Aylin! Skrzyżowałam ramiona na piersi i czekałam aż tylko się odwróci. Zrobił to chwilę później, a jego mina była warta tych wszystkich zmarnowanych minut na przygotowaniach. Zmarszczył gniewnie brwi i wskazał kierunek do mojego pokoju.
— Idź się przebrać, już — warknął, nie przyjmując w ogóle żadnej odmowy. Ha! Jeden zero dla Aylin, proszę państwa. Poszerzyłam tylko swój uśmiech i poprawiłam łańcuszek małej torebki na ramieniu. W drugą rękę chwyciłam sportową torbę i ruszyłam w jego kierunku. Opuścił dłoń i patrzyła dalej na mnie zagniewany.
— Nie dramatyzuj. Przewróciłam oczami i wyciągnęłam w jego stronę bagaż. On tylko założył ręce. 
— Będzie tam pełno starszych facetów. Nie zamierzam spędzić wieczoru na pilnowaniu ciebie. 
— Sam powiedziałeś, że nie będziesz na mnie czekał. — Ominęłam go bez słowa więcej, wychodząc do przedsionka. Nie powiedział nic i wiedziałam, że już wygrałam. Zarzuciłam torbę na drugie ramię i chwyciłam przy okazji skórzaną kurtkę z wieszaka. Dotarło do mnie tylko jego mamrotanie, że jeszcze tego pożałuję i wyszłam z domu. Sekundę później siedzieliśmy w samochodzie, a on odpalał silnik. Zauważyłam, że on również zdążył się już przebrać w czarną koszulę i ciemne dżinsy. Popatrzyłam tylko na niego z ukosa i oparłam ramieniem o drzwi. Jechaliśmy w ciszy kilka minut aż się odezwał.
Jak coś się będzie działo, od razu przychodź do mnie lub Michaela, jasne? Powiedział wciąż niezbyt zadowolony, jak to wszystko wygląda. Szturchnęłam go w ramię i posłałam szeroki uśmiech. 
Jak słońce. Zaczesałam włosy za ucho i patrzyłam na drogę. Mijaliśmy sporo domków jednorodzinnych, aż nie przejechaliśmy koło znaku z napisem Seattle. Wtedy budynki zmieniły się na znacznie wyższe. Ku mojemu zaskoczeniu nie wjechaliśmy do centrum, tylko odbiliśmy w pewnym momencie w prawo. Wjeżdżając w jedną ulicę, już z jego końca było słychać głośną muzykę i pojedyncze osoby na chodniku. Spojrzałam na brata z niedowierzaniem.
— To jest ta „mała” — pokazałam palcami cudzysłowie — impreza? — On jedynie uśmiechnął się pod nosem.
— Mówiłem, że nie będę zwracał uwagi, co robisz. — Prychnęłam, ale podekscytowana złapałam za naszyjnik. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu stanie, dlatego gdy tylko znaleźliśmy się na podjeździe, chwyciłam od razu za klamkę. Jakie było moje zdziwienie, gdy drzwi ani drgnęły. Spojrzałam pytająco na Aarona, który nagle stał się wyjątkowo poważny.
— Jak tylko będziesz chciała zniknąć, to znajdź mnie i dam ci klucze do mojego pokoju. — Kiwnęłam głową i spojrzałam wymownie na panel przy nim. On uniósł oczy ku niebu i odblokował wyjście. Cmoknęłam go szybko w policzek i wyskoczyłam na zewnątrz. Tłumiona muzyka uderzała mi w uszy, a z oddali słyszałam krzyki jakiś ludzi. Zza domu docierała czyjaś rozmowa. Nigdy nie byłam imprezową duszą, ani nawet nie byłam na żadnej imprezie, dlatego moje podniecenie było stokrotnie mocniejsze. Nie przejmowałam się tym, że znam tutaj tylko mojego brata. Chciałam w końcu doznać czegoś nowego. 
— Chodź ze mną na chwilę. Później się rozdzielimy — krzyknął w moją stronę, a ja żwawym krokiem poszłam za nim do drzwi, które stały na oścież. Już przy samej futrynie stało kilkanaście osób i widząc go, przywitali się z nim entuzjastycznie. Każdy z nich trzymał czerwony kubeczek w dłoni i zdecydowanie byli już wyraźnie wstawieni. Kiwnęłam im tylko głową i posłałam niewyraźny uśmiech, gdy przechodziłam obok. Czułam, jak mężczyźni lustrują mnie wzrokiem, a Aaron posyła im wrogie spojrzenie. Dwa do zera dla mnie. 
Wesoła rozglądałam się w około, a wszędzie było pełno ludzi. W pomieszczeniu, które normalnie musiało być salonem, tańczyło pełno osób. Choć słowo „taniec”, wiele pozostawiało do życzenia, jeśli tak można było określić ocieranie się o siebie. Spojrzałam na to jedynie zażenowana. Tracąc na chwilę z oczu brata, dostrzegłam jego plecy w korytarzu obok schodów. Zaraz na wejściu, naprzeciwko, znajdowały się stopnie prowadzące na piętro, a na nim również było pełno osób, rozmawiających w grupkach. Po prawej stał ogromny stół do bilardu, aktualnie okupowany przez wielką grupę studentów. Przepychając się między ludźmi chwyciłam Aarona za ramię, by nie zgubić go po raz kolejny. On mi rzucił jedynie pobieżne spojrzenie, czy to na pewno ja. Żebyś się nie zdziwił, pomyślałam. W pewnym momencie poczułam wspaniały zapach lasu. Zaskoczona aż zamknęłam oczy i zaciągnęłam się tym zapachem. Mieszał się z delikatną wonią mojej ulubionej, gazowanej oranżady. Wśród tylu spoconych ciał, było to wręcz upajające wrażenie. Ścisnęłam mocniej jego rękę, chcąc zwrócić na siebie uwagę.
— Wiedziałam, że chcesz mnie tutaj zabrać! — Starałam się przekrzyczeć głośną muzykę i gwar dookoła. Widziałam, jak na jego twarzy pojawia się niezrozumienie. — Masz moją ulubioną Malinkę— Zadziorny uśmiech sam pojawił się na moich ustach. Widziałam, jak unosi brew.
— Nigdy bym nie skazał moich znajomych na picie tego! Tylko ty jesteś taką masochistką! — Odkrzyknął mi i w tym momencie to ja stanęłam zaskoczona. Zaraz potem pociągnął mnie do przodu, nie pozwalając utknąć w tłumie. Zamrugałam i z wielką konsternacją odbierałam to, że zapach lasu staje się co raz intensywniejszy. 
I wtedy go zobaczyłam. Miałam wrażenie, że moje serce stanęło na kilka sekund. Był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiegokolwiek miałam okazję spotkać. Kruczoczarne włosy opadały mu na czoło niesfornymi kosmykami. Drobny zarost podkreślał jego mocno zarysowaną szczękę. A gdy spojrzał mi prosto w oczy, czułam, jak brakuje mi tchu.

To było jak przyciąganie. Nagle cały świat nabrał dla mnie intensywnych, ciepłych barw i odkryłam, że moje życie tak naprawdę dążyło tylko do tego, jednego momentu. 
Czułam się lekka jak piórko, unoszona przez niewidzialną siłę. Kierowała mnie w głąb jasności, aż nagle ogarnęła mnie wielka radość. Siedziałam komuś na kolanach, a silne dłonie obejmowały mnie opiekuńczo, zarazem zaborczo. Jego gorący oddech muskał moje ucho w niewinnej pieszczocie, a delikatne słowa były niczym upajająca muzyka. 
Zaraz potem obraz się zmienił, zrzucając na mnie ciemność, a z tym intensywność pożądania. Jęknęłam, czując tak wielką rozkosz, jakiej nie zaznałam nigdy w życiu. Widziałam tylko wspaniałe, błękitne oczy oraz przepiękny obraz gór, otulających nas niczym kokon intymności. 
Czułam się bezpieczna, ukryta przed wzrokiem wszystkich ludzi, będąc pomiędzy jego ramionami. Stałam zasłonięta przez muskularne i twarde ciało, ściśle przylegające do moich pleców. Miłość wypełniała mnie po brzegi, nie pozwalając przejąć kontroli napływającej, nieuchronnej tęsknocie. Sprawiał, że czułam się najważniejsza na świecie. Byłam wyjątkowa, należąc właśnie do niego.

Dziwna tęsknota wypełniała moje wnętrze, mieszając się z pożądaniem i chęcią posiadania. To było chore. Fascynacja, którą czułam, zarazem przerażała mnie i sprawiała, że chciałam poddać się swoim własnym pragnieniom. Jego oczy mnie hipnotyzowały, przyciągały do siebie obiecując spełnienie, rozkosz i opiekę. 
— Aylin? — Silna ręka brata zacisnęła się na moim barku. Drgnęłam zaskoczona czyimkolwiek dotykiem. Syknęłam czując ogromne ciepło na piersi i chwyciłam natychmiast swój kryształ w dłoń. Zerkając w dół widziałam, jak żarzy się intensywnym, białym światłem, przenikającym między moimi palcami.
— Co…? — szepnęłam całkowicie zdezorientowana. Biały strumień zaczął momentalnie blednąć, by za parę sekund całkowicie zniknąć. Spojrzałam przestraszona na miejsce, gdzie siedział tamten mężczyzna, ale jego już nie było. Było zajęte przez zupełnie obcych ludzi. Chęć odnalezienia go, wypełniła moje serce. Przejęta zerknęłam na brata. Zaciskał usta w wąską linię i rozglądał się uważnie dookoła. Jego ręce trzymały mnie mocno za barki. Staliśmy pod schodami, a ja byłam oparta plecami o zimną ścianę. Westchnęłam ciężko, czując, jakby coś dusiło mnie od środka. Wbiłam paznokcie w jego rękę, a on momentalnie odwrócił się w moją stronę.
— Kogo? Kogo zobaczyłaś? — Zażądał stanowczo, a ja stałam, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, co to były za uczucia? Dlaczego tak bardzo chciałam wiedzieć, jak on ma na imię? Pokręciłam gwałtownie głową, a moja dłoń sama znalazła się na mojej piersi, w miejscu, gdzie biło serce. Czułam, jak uderza gwałtownie i nie chce się uspokoić. 
Dostrzegłam go za plecami mojego brata. Nagle znów cały mój świat oszalał, otaczając mnie wachlarzem gwałtownych emocji. Aaron musiał dostrzec zmianę na mojej twarzy, bo natychmiast się odwrócił. Nie spuszczałam wzroku z tych pięknych, błyszczących oczu. On natomiast wpatrywał się we mnie intensywnie, zaciskając przy tym szczękę i pięści, jakby powstrzymując się, by nie podejść do mnie za blisko. Ta myśl zabolała mnie bardziej niż cokolwiek innego. Sapnęłam, nie mogąc powstrzymać fali smutku i żałości. Co się ze mną działo? Chwyciłam się mocno za włosy i pokręciłam gwałtownie głową na boki.
Oszalałam, on oszalał. Kim on jest? Dlaczego czuje te wszystkie emocje? Co się dzieje do jasnej cholery?
— Aylin, to Michael. — Usłyszałam głos brata, który znalazł się zaraz ekspresowo przy mnie. Uniosłam niepewnie głowę ku górze, a jego wspaniała twarz ponownie zawładnęła moim sercem. Zamknęłam oczy i starałam się odchrząknąć. Nie mogłam zachowywać się jak wariatka, widząca pierwszy raz w życiu przystojnego mężczyznę. Takiego, który niesamowicie mnie pociągał i nie byłam w stanie przestać o nim myśleć, jak tylko go zobaczyłam. Zmarszczyłam brwi.
Weź się w garść.
Dlatego, gdy uniosłam powieki, mój wzrok stał się pewny. Ukryłam głęboko w sobie te obezwładniające uczucia, które sprawiały, że miękły mi kolana przy nim, po czym wyciągnęłam rękę. Zawahał się na sekundę. W momencie, gdy nasze dłonie się zetknęły, poczułam przeszywający dreszcz na całym ciele. Przygryzłam bardzo mocno wargę i powstrzymałam się od jęku. Kiwnął mi sztywno głową, a w następnej chwili już go nie było. Dał znać mojemu bratu by poszedł za nim.
— Wszystko w porządku? — Patrząc, jak tamten odchodzi, byłam w stanie jedynie kiwnąć niemrawo głową. Aaron nie wydawał się zbytnio przekonany, ale chwilę później stałam już sama. Zjechałam po ścianie i opadłam bezwładnie na podłogę, ukrywając się w kąt, by nikt mnie nie zdeptał. Czułam całkowity mętlik w głowie i sercu. A najbardziej przytłaczająca była tęsknota. 

MICHAEL

Siedziałem na kanapie pod ścianą i czekałem aż Aaron przyjedzie z tą swoją siostrzyczką. Swoją drogą byłem zdumiony, że jedna dziewczyna z kryształem była w stanie wprowadzić taki mętlik w watasze. Nieco wątpliwości pojawiło się, co do kwestii nienaruszalności granicy na naszych terenach, dlatego wszystkich uspokoiło, że jest jedną z Peachów. Uniosłem butelkę z piwem i wziąłem jeden, większy łyk. Impreza trwała już od jakiś dwóch godzin. Nie mogłem powstrzymać się od zadziornego uśmieszku, widząc te wszystkie panny dookoła. Pierwsza część osób tutaj należała do naszej watahy, a druga to byli przypadkowi ludzie, zaproszeni przez znajomych. Dawno nie czułem się tak swobodnie, od czasu przejęcia obowiązków mojego ojca. Na ten jeden wieczór zamierzałem bawić się jak kiedyś i nawet nie przyjmowałem do wiadomości, że coś może to popsuć. Rozmawiałem z miłą szatynką, która dosiadła się do mnie jakiś czas temu. Jak się dowiedziałem, miała na imię Miley i studiowała literaturę. Uśmiechnąłem się do swoich myśli, że z chęcią przejrzałbym jej księgozbiór. 
Wtedy, w pewnym momencie, to poczułem. Delikatny zapach fiołków, owoców leśnych i letniego wiatru. Wciągnąłem gwałtownie powietrze upajając się tym wspaniałym doznaniem, które dotarło do mnie niespodziewanie i gwałtownie. Zamroczyło mnie. Aż stało się tak mocno intensywne, że jedyne czego pragnąłem, to ją odnaleźć. Odwróciłem wzrok ku wejściu, chcąc się podnieść. I wtedy ją zobaczyłem.
Stała w przejściu ubrana w złotą sukienkę, a blond loki spływały gęstą kaskadą po jej ramionach. Jej śliczna twarz była rozkosznie zarumieniona, a oczy błyszczały nieskończonym blaskiem. 

 Czułem, jak przyciąga mnie do siebie w tak nieskończonym i głębokim pragnieniu, że nie miałem nawet siły się opierać. Nie chciałem walczyć, bo jedynym, co nabierało barw i sensu była ona. Niewinne stworzenie, anioł, bogini.
Ogromne szczęście wypełniało mnie po brzegi, czując ciepło jej ciała. Drobna kobieta tonęła w moich ramionach, a ja trzymałem ją mocno i pewnie, chcąc dać jak największe poczucie bezpieczeństwa. Była światłem, odpędzającym z mojego świata mrok.
Ciemność natomiast pochłonęła nas za kurtyną nocnego nieba, gwiazd i pożądania tak wielkiego, którego nigdy nie będziemy w stanie uwolnić. Sprawiała, że moje serce szalało, chcąc wyrwać się z piersi. Jej rozkoszny jęk, był najcudowniejszą rzeczą, jaką mógłbym dostać od Boga. Sprawiała, że chciałem słyszeć tego więcej, chciałem czuć jej więcej. Pragnąłem jej całej, ciała i duszy.
Spokój odnalazłem w jej drobnym ciele, przyciśniętym ściśle do mojego. Drżała, przepełniona emocjami, które magnetyzowały mój umysł. Należałem do niej, a ona do mnie. Pragnąłem ją czcić przez wieki, aby miała pozostać jako mój nieskończony promień nadziei. 

Wciągnąłem gwałtownie powietrze nosem, czując, jak serce w mojej piersi uderza zbyt mocno. Nie mogłem nasycić się widokiem jej drobnego ciała, ciepłem, które mogłem wyczuć aż tutaj. Była moja. Należała tylko i wyłącznie do mnie. Pragnąłem wziąć ją w ramiona by każdy wiedział, że nie ma do tego nikt inny żadnego prawa.
Poczułem mocne i ostre pulsowanie pod koszulą, dlatego pobieżnie wyciągnąłem stamtąd swój własny kryształ. Raził czerwienią moje oczy, dając mi poświadczenie mojej roli. Jej natomiast świecił intensywną bielą, która zaczęła niknąć, wraz z blaskiem mojego. Czułem jak gorąco zalewa moje ciało, a intensywna potrzeba jej bliskiej obecności, pcha mnie na granice samokontroli. Pożądanie zmotywowało mnie do działania. W jednej sekundzie zerwałem się z miejsca, zaczynając przepychać między ludźmi. Miałem ochotę warknąć, widząc trzymającego ją Aarona. Jedynie świadomość, że to jej brat, powstrzymywała mnie przed urwaniem mu rąk. Stanąłem zaraz za nim, który był jedyną przeszkodą do mojego zbawienia. Jej duże, sarnie oczy wpatrywały się we mnie z tak wielkim uczuciem, które sprawiło, że musiałem zacisnąć pięści, by nie wbić ją w tę ścianę. Pragnąłem ją pocałować z tak wielkim żarem, by zapamiętać jej usta na zawsze. Kusiły tak mocno, że to aż bolało. 
— Aylin, to Michael. — Słysząc jej przepiękne imię, wilk zawył we mnie. Była wyjątkowa, tak cudowna, że nie mógłbym jej sobie wymarzyć, choćby w najgłębszych fantazjach. To, jak rozkosznie zagryzła wargę, sprowadziło na mnie falę tak ogromnego pragnienia, że ledwo byłem w stanie pohamować chęć by posiąść ją teraz, w tym momencie. Wyciągnęła do mnie swoją drobną dłoń, a ja się zawahałem. 
Co, jeśli już jej nie puszczę? Nie będę w stanie oglądać ją w towarzystwie innych mężczyzn, gdy jest tuż obok. Nigdy nie będę w stanie znieść świadomości, że kto inny ją dotyka.
Czując jej skórę pod palcami, mocny prąd rozszedł się po koniuszki moich nerwów w drażniący, obezwładniający sposób. Musiałem się stamtąd wydostać, póki całkowicie nie straciłem kontroli. Nie mogłem jej skrzywdzić. Kiwnąłem sztywno głową, dając znać Aaronowi by poszedł za mną. Nie oglądnąłem się za siebie, ale czułem jej smutek, pragnienie bliskości i tak głęboką tęsknotę, że pozostawiło to na mojej duszy ogromną skazę. 
Świeże powietrze pozwoliło mi rozjaśnić umysł. Jej słodki zapach wciąż pozostawał na granicy mojej świadomości, prowadząc mnie w jej kierunku. Cały mój świat zatrząsnął się dla tej drobnej, obezwładniająco seksownej blondynki, która wydawała się tak niewinna, że czułem się grzesznikiem na moje własne myśli. Zgarnąłem agresywnie włosy, które nagle opadły mi na oczy i oparłem się o drzewo, po drugiej stronie ulicy. Słyszałem, jak blondyn szedł zaraz za mną, ale nie powiedział ani słowa. Musiałem głęboko odetchnąć, by móc choć spróbować uporządkować to wszystko na trzeźwo. 
— Jest moją Przeznaczoną — odparłem po dłużącej się ciszy. Zacisnąłem pięść tak mocno, że aż knykcie mi pobielały. Powstrzymywałem się by tam nie wrócić i ukoić jej uczuć, które jak tornado kotłowały się w moim umyśle. Niewidzialna nić połączyła nas od tamtej wyjątkowej chwili i nie przerwie się już nigdy, do chwili śmierci. Mojej lub jej. 
— Ona nic nie wie o tym świecie. 
— Kurwa — zakląłem siarczyście, uderzając w drzewo, aż krople krwi pojawiły się na mojej ręce. Strzepnąłem ją, chcąc pozbyć się irytujących drzazg. — Jak to możliwe, skoro jesteś pieprzonym wilkołakiem? — warknąłem. Widziałem, jak ciężko wzdycha i opada na trawę niedaleko. Spuścił głowę, jakby chcąc się ukryć przed moim gniewem.
— Znasz moją historię. Nie mamy pewności, czy odziedziczyła gen. Jeżeli nie doszłoby do wpojenia — spojrzał w tym momencie na mnie, a mnie zalało ciepło tamtego wspomnienia. Przyłożyłem pięść do ust, nie chcąc by wyszło z nich westchnięcie. — Możliwe, że nigdy by się nie dowiedziała, jeśli nie przejdzie przemiany. — Teraz to on przeczesał rękoma włosy, ciężko wzdychając.
— Kiedy są jej dziewiętnaste urodziny? — Chciałem konkretów. Wiedziałem, że będziemy cierpieć oboje przez najbliższe miesiące. Proces wpojenia jest najwspanialszą rzeczą dla wilkołaka, jeżeli obydwie strony mają możliwość zbliżenia. Ona była ledwie nastolatką, jak udało mi się ocenić. Na dodatek nie wiedziała, co się z nią właśnie dzieje, a to jest najgorsze. Ludzka świadomość każe jej z tym walczyć, a przyzwoitość nie pozwala na spełnienie pragnień, które również i ja czuję. 
— Dwudziestego trzeciego września. — Odetchnąłem głęboko.
— Za niecały miesiąc, to dobrze. — Ociężale opadłem obok niego. Fiołki i owoce leśne, mąciły mi w głowie. Kusiły mnie bym poszedł i odnalazł ją. — Powstrzymaj mnie. Zaraz nie będę w stanie znieść tego cholernego zapachu. Wezmę ją na oczach tych wszystkich ludzi. — Zacisnąłem szczęki jeszcze mocniej.
— Uważaj do kogo mówisz. To moja siostra. — Jego złowrogi wzrok wiercił mi dziurę. Mimo to, poklepał mnie po bratersku.
— Zrozumiesz, kiedy ty się wpoisz. Boże — jęknąłem udręczony. — Jaka ona jest niewinna. Czuję jej wszystkie emocje, to zagubienie i palącą potrzebę. 

AYLIN

Nie wiedziałam, co to wszystko miało znaczyć. Uwielbiałam, a jednocześnie nie akceptowałam tych wszystkich uczuć, które się we mnie tłamsiły. Miałam ochotę odnaleźć Michaela i go pocałować, dotknąć i sprawić by był tylko mój. Dobry Boże, widziałam go pierwszy raz na oczy! Czułam, że oszalałam, a świat razem ze mną. Dreszcze przyjemności rozchodziły się po moim ciele, jak tylko przypominałam sobie ten słodki uścisk, to pożądanie, uczucie bezpieczeństwa i czystą miłość, gdy tylko go zobaczyłam. Ten mężczyzna był zagadką, którą bałam się rozwiązać. Czułam, że ja cała jestem jedną wielką sprzecznością. Zmieniłam się w zaledwie ułamek sekundy. Wspaniały ułamek sekundy.
Muszę się napić, pomyślałam i w tym samym momencie podniosłam się na nogi. Byłam przeświadczona, że alkohol jest jedynym lekarstwem, bym zapomniała. Chciałam stłumić te wszystkie uczucia wewnątrz mnie, pozbyć się ich. Dlatego nie zawahałam się ruszyć przez tłum szukając cokolwiek, czego mogłabym się napić. W kuchni, jak mogłam się domyślić, trafiłam akurat na moment, gdy jakaś dziewczyna rozlewała po kubkach, rozłożonych na całym stole, alkohol. Nie czekałam nawet aż skończy i trącając kogoś za ramię, chwyciłam pierwszy z brzegu. Wychyliłam go za jednym razem i nie zważając na nich wzięłam następny. Dopiero po nim byłam w stanie odetchnąć. Przyjemne ciepło rozlało się po moim przełyku, a ja na chwilę zapomniałam o wszystkim. 
— To ty! — Podskoczyłam słysząc czyjś głos nad uchem. Odwróciłam się gwałtownie, o mało nie wytrącając czerwonego kubka z ręki dziewczyny. Miała długie do ramion blond włosy, a czarna sukienka idealnie się na niej opinała. Kojarzyłam skądś jej twarz, tylko nie wiedziałam skąd. I sekundę później dostałam olśnienia.
— Byłaś wtedy w porcie! — odkrzyknęłam, a ona od razu pokiwała głową. Poczułam nieprzyjemny uścisk zaniepokojenia. Była jedyną dziewczyną, która nie wydawała się być negatywnie do mnie nastawiona, ale nie ufałam jej. 
— Jestem Hayley — wyciągnęła w moim kierunku dłoń. Z lekkim wahaniem, ale uścisnęłam ją. 
— Aylin — pokiwała twierdząco głową, wyglądając, jakby już dawno znała moje imię. 
— Długo już tutaj mieszkasz? — Jej zaciekawione spojrzenie nie schodziło ze mnie nawet na sekundę. Odwróciłam powoli głowę, chwytając kolejną kolejkę. Palące uczucia osłabły, ale tylko na sekundę. Zanim jej odpowiedziałam musiałam odchrząknąć. Mój głos z pewnością byłby zachrypnięty. 
— Parę tygodni. — Wzruszyłam ramionami i wychyliłam kubek. Oblizałam usta nie chcąc, by jakakolwiek kropla mnie ominęła. 
— Przystopuj trochę, bo zaraz będziesz całkiem zalana. — Mój ponury nastrój, mieszający się z tak wieloma pragnieniami, zdecydowanie odmiennymi, nasilił się na jej słowa. 
— Taki mam zamiar — mruknęłam pod nosem, a głośna muzyka całkowicie to zagłuszyła. 


Budząc się przed południem miałam ochotę umrzeć. Jęknęłam, czując ogromny ból głowy i chwyciłam się za skroń. Mrużyłam oczy i z małą pauzą rozglądnęłam się wokoło. Byłam w typowym, męskim pokoju. Nie miałam pojęcia jak się tutaj znalazłam. Moim ostatnim wspomnieniem było, jak stałam z Hayley przy schodach i tańczyłyśmy razem. Westchnęłam głęboko i opuściłam nogi na przyjemnie zimną podłogę. Podskoczyłam zaskoczona, gdy nagle rozniosło głośne chrapnięcie. Zmarszczyłam brwi i zaglądając zza oparcie kanapy pod ścianą, zauważyłam śpiącego Aarona. Ulga, którą poczułam była najmilszą rzeczą tego poranka. Mogłam się przynajmniej domyślać, że to właśnie brat zaprowadził mnie do jego pokoju. Z zaciekawieniem rozejrzałam się w około. Pierwszy raz byłam w tym domu, jednak jego sypialnia nie różniła się wielkością od tej u nas. Otaczały mnie ciemnogranatowe ściany, ozdobione plakatami zespołów, których nawet nie znałam. Na jasnych półkach rozstawione były jego puchary, jeszcze z czasów liceum. W samym centrum było łóżko, na którym spałam, a naprzeciwko stała czarna kanapa, okupowana przez Aarona. Skrzywiłam się czując, jak w moim żołądku coś się przewraca. Od razu zaczęłam rozglądać się za jakąkolwiek wodą. Oprócz pustych butelek nic nie znalazłam, więc nawet bez chwili wahania wyszłam na korytarz. I o mało nie potknęłam się o jakieś śmieci. Uniosłam brwi widząc ogromny bałagan na korytarzu. Nie chciałam nawet myśleć o tym, kto to będzie sprzątał. Zaczęłam sprawdzać wszystkie pary drzwi w poszukiwaniu łazienki. Najprostsza droga do wody: kran. Mając wyznaczony cel, który miał uratować mi życie, nawet się nie wahałam przy poszukiwaniach. Pierwsze drzwi okazały się zamknięte, tak jak drugie. Trzecie prowadziły do sypialni Aarona, więc pozostały jeszcze jedynie dwa pomieszczenia na końcu korytarza. Stawiając każdy krok dalej, czułam bardzo przyjemny zapach. Zamrugałam zaskoczona, poznając tak znajomą woń lasu. Lekki dreszcz przeszedł mi po ramionach. Niespodziewane wspomnienie przemknęło mi przez myśli. Zagryzłam wargę, czując rozkoszny uścisk w podbrzuszu, a nieznana mi ekscytacja wypełniła mnie od wewnątrz.
Zatrzymałam się gwałtownie. 
— Ja chyba oszalałam — wyszeptałam do siebie. Ten sam zapach pojawił się zaraz przed tym, jak poznałam Michaela. Nawet teraz byłam w stanie przypomnieć sobie jego piękne, jasne oczy i tę przystojną twarz. Czułam, jak się rumienię, na same moje nieodpowiednie myśli. Boże!, pomyślałam. Od kiedy stałam się taka… Bezpruderyjna? Odważna? Nigdy nawet nie fantazjowałam o żadnym chłopaku, a co dopiero takie rzeczy. To było absurdalne! Mimo wszystko moje nogi same zatrzymały się przed jasnymi drzwiami. Przyłożyłam do nich dłoń i zamknęłam powieki, napawając się tym cudownym zapachem. Byłam wręcz wyobrazić sobie to, jak stąpam po miękkiej ściółce, gdzieś w oddali szeleszczą liście poruszane przez wiatr i dziką zwierzynę. Las zaraz po deszczu był najwspanialszą rzeczą, jaką mogłabym sobie wyobrazić. 
— Aylin? — Słysząc głos Aarona, momentalnie odskoczyłam do tyłu, a chwila prysła niczym bańka mydlana. Wzięłam gwałtowny oddech i odwróciłam się na pięcie w jego stronę. Od razu syknęłam, czując, jak pulsuje mi skronie. 
— Co? — burknęłam i jakby wiedząc, co jest za drzwiami przede mną, podeszłam do ostatnich na korytarzu. Weszłam do łazienki, nawet nie czekając na jego odpowiedź. Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje. To był jakiś obłęd. Puściłam wodę i pochylając się nad umywalką, omyłam twarz lodowatą wodą. Westchnęłam z przyjemnością.
— Jak się czujesz? — W lustrze dostrzegłam, jak brat opiera się o framugę i krzyżuje ramiona na piersi. 
— Do dupy. 
— Po co tyle piłaś? — Zmarszczył brwi i tylko przyglądał się, jak piję wodę z kranu. Nie odpowiedziałam mu. „Wiesz, mam nieprzyzwoite myśli o twoim najlepszym przyjacielu, więc musiałam jakoś zapomnieć?”. Parsknęłam, wyobrażając sobie jego minę. Przetarłam twarz dłońmi ostatni raz, nawet nie kwapiąc się, by wytrzeć ją ręcznikiem. Przyjemny chłód owiewał moją mokrą skórę przy każdym kroku, więc chciałam czerpać z tego jak najwięcej. 
— To pokój Michaela. — Odwróciłam się w tył, a na twarz starałam się przybrać zaskoczoną minę. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że zostałam przyłapana, na dziwnym czczeniu drzwi. Nikt jednak nie powiedział, że nie mogę spróbować go oszukać. 
— Hm? — Przechyliłam głowę w bok i przeczesałam ciężko włosy.
— Widziałem jak się na niego patrzyłaś. — Gorąco zalało moje policzki i gwałtownie ruszyłam z powrotem, by się przebrać.
— Nie wiem o co ci chodzi — rzuciłam tylko przed ramię, nie otrzymując odpowiedzi. Wiedziałam jednak, że jeśli Aaron zauważył, że coś jest na rzeczy, to musiałam być naprawdę ostrożna. Nie mogłam jednak nic wymyślić, by oszukać osobę, która tak bardzo dobrze mnie znała. 

To, co się działo przez następne godziny sprawiło, że żałowałam przyjścia na tę imprezę. W każdym kącie domu walały się puste, czerwone kubki po napojach, butelki i puszki po piwie. Nie mogłam oczywiście zapomnieć o dwóch zbitych wazonach, których odłamki walały się pod ścianą, gdzieniegdzie zakrapiane krwią, gdy jakiś nieuważny gość musiał w nie wpaść. Walcząc z mdłościami i falą uczuć, które zalewały mnie na każdym kroku czując tę intensywną woń, zbierałam to wszystko. Aaronowi zostawiłam umycie łazienki na dole, która była wczoraj do użytku każdego. Nie zazdrościłam mu szorowania kafli po rzygowinach i innych rzeczach, o których nawet nie chciałam myśleć. Zanim skończyliśmy, już dawno było popołudnie. 

4 komentarze:

  1. Niby jestem dorosłym, poważnym człowiekiem, ale jedyne co przyszło mi na myśl po przeczytaniu to "o kur*a ale sztos". ŚWIETNE TO JEST CZY MOGĘ JUŻ AUTOGRAF? ❤
    Gratuluję talentu! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał! Nie spodziewałabym się. Autentyk! Pisząc to, miałam raczej na celu zrelaksowanie się, więc kurczę. Dzięki wielkie! 💗
      Również pozdrawiam~

      Usuń
    2. Kieeeeedy 4 rozdział? wchodzę codziennie i czuję smutek jak nie widzę XD

      Usuń
    3. Oh, postaram się go na dniach dodać. Obiecuję. :D

      Usuń